Maria Konopnicka – „w Oborach”

Po latach przerwy wznowione zostało wydanie noweli Marii Konopnickiej (1842-1910) pt. „W Oborach”. Nowela powstała zapewne pod wpływem przejrzenia przez autorkę materiałów Muzeum Narodowego Polskiego w szwajcarskim Rapperswilu, założonego w 1870 r. z inicjatywy Agatona Gillera przez Władysława Platera w celu zabezpieczenia polskich zabytków historycznych i propagowania spraw polskich. Niewykluczone, iż pisarka mogła także odwiedzić klasztor karmelitów w Oborach. Nowela po raz pierwszy opublikowana została na łamach „Tygodnika Ilustrowanego”, już po śmierci autorki, w 1919 r. . Potem przez całe lata była zapomniana. Dopiero w 1974 r. w zbiorowym wydawnictwie M. Konopnickiej pt. „Powieści „Sawy” i inne opowiadania” ujrzała światło dzienne . Popularyzacji tego wydania na gruncie oborskim dokonał w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku niezmordowany kustosz Oborskiego Sanktuarium, o. Michał J. Wojnarowski, dzielnie wspierający swego brata rodzonego o. Mateusza w przygotowaniach do koronacji łaskami wsławionego wizerunku Matki Bożej Bolesnej. Mimo to na oddzielne wydanie noweli trzeba było jeszcze poczekać.  Akcja noweli toczy się w Klasztorze Ojców Karmelitów w Oborach – w sercu ziemi dobrzyńskiej i jest związana z przygotowaniami, a następnie przebiegiem powstania styczniowego 1863/64 r. i czynnym udziałem w nim Karmelitów. Konopnicka, charakteryzując domniemaną atmosferę w Klasztorze Oborskim, opisała przygotowania do insurekcji w ten sposób: „Jakieś wizje bohaterskie, ogromne, wstawały i przemija­ły pod niskim pułapem starego refektarza, w blaskach krwawo-złotych. Jakaś moc ściskała i rozpierała serca, gotowe wyżąć z siebie ostatnią krwi kroplę. Jakiś żar rozpalał źre­nice, jakiś pęd warczał w żyłach i przyśpieszał tętna. Przeor milczał. Ta chwila milczenia miała wymowę tak ogromnej siły, iż nie dotrwałoby jej w mocy żadne ludzkie słowo. Oczy jego chodziły po nas, jak żar i jak płomień. Zaczem schował kartę pod szkaplerz na piersiach i, szeroko odetchnąwszy, rzekł: – Dzieci! Matka na nas woła. Matka jest w potrzebie. Aż tu, przez mury, słychać jej wołanie. Zrodziła nas, wykarmiła, żeście na jej łonie na drągalów wyrośli i już wam smoczka w gębie nie potrzeba. A teraz, tam huczą lasy, palą się wsie, wstają miasta, kto żyw ofiarę tego życia nie­sie, a wy mi tu będziecie siedzieli za piecem? Trzydziestu takich partyzantów, że to Boże ratuj – i za piecem? A tam strzelby tylko grają, tylko świszczą kulki. A dalejże mi te habity zrzucać i w garść pluć! – Tu zawie­sił głos”. Kończąc konwentualne spotkanie przeor rozkazującym tonem powiedział: „A dobywać tam stare kurty, sukmanki, czamary… Zaś krzyż święty na pierś, na czoło, i – w szeregi! w szeregi! w szeregi!…”. Poszli więc do powstania oborscy Karmelici, poszedł ojciec Aleksander Małachowski z Trutowa, późniejszy wieloletni przeor oborski, który najpierw był na przysiędze w kościele oborskim 400-osobowego oddziału powstańczego hrabiego Artura J. G. Sumińskiego z pobliskiego Zbójna, dowodzonego przez Waleriana Modesta Ostrowskiego, a potem wraz z nim, po wyzwoleniu w dniu 4 lutego 1863 r. odległego od Obór o 22 km Rypina, w dniu 5 lutego stanął z powstańcami na Mszy Św. w kościele pw. Św. Trójcy w tym mieście, tak jak ongiś – w pierwszych dniach października 1831 r. stanęli żołnierze i dowódcy z korpusu polskiego gen. Macieja Rybińskiego. Na nabożeństwie w rypińskiej farze powstańcy zanosili głośno do Boga, pieśni: „Boże coś Polskę” i „Matko Chrystusowa” .

Facebook
Twitter