W towarzystwie Tytusa Brandsmy
Data publikacji: czwartek, 12-05-2022 Kategoria: o. Tytus Brandsma O.Carm.
Dr. Paulus Falke TOC
Natura i wychowanie
Jeśli natura i wychowanie określają osobowość, to ja byłem przeznaczony do zostania karmelitą. Wyrastałem w otoczeniu karmelitów przyjaciół moich rodziców w parafii karmelitańskiej i w szkole karmelitańskiej, która dała mi wykształcenie i w której spotkałem osoby najbardziej znaczące w moim dzieciństwie, w mojej edukacji. Nie było sposobu na uniknięcie swojego losu. Dlatego w 2001 roku wstąpiłem do rodziny karmelitańskiej jako członej Trzeciego Zakonu Karmelitańskiego: miałem to w „genach”, w naturze.
Ojciec Tytus i moje rodzinne miasto
Wszystko zaczęło się w Oss, małym mieście przemysłowym w prowincji Brabancja, na południu Holandii, gdzie urodziłem się w 1957 roku. W latach 1909 – 1923 ojciec Tytus mieszkał w Oss w klasztorze karmelitańskim i uczył filozofii. Założył szkołę średnią, Kolegium Karmelitańskie, gdzie uczyłem się przez 8 lat. Pomnik ojca Tytusa wznosił się dostojnie przez budynkiem szkoły.
Tak więc przyszedłem na świat w Oss piętnaście lat po tym, jak ojciec Tytus Brandsma został zabity w Dachau. Obydwaj dzieliliśmy więź z tym niewielkim miastem zwanym Oss. Tam wyrosłem. Stary i nowy klasztor karmelitów stanowiły część mojego codziennego życia, życia mojej rodziny, podobnie jak stary i nowy kościół braci, cmentarz i szkoły.
Ojciec Galema, którego poznałem jako nauczyciela karmelitańskiego w mojej szkole, jest pochowany obok mojej siostry Marike. Niestety zmarła ona w 1978 roku w wieku 18 lat po długiej walce z rakiem. Miejscowa wspólnota karmelitańska i ojciec Falco Thius, przełożony generalny w latach od 1971 roku do roku 1983, służyli ogromną pociechą moim rodzicom, którzy właśnie stracili dziecko. Marike była bardzo pobożną młodą kobietą. W obliczu śmierci była zawsze pełna nadziei i przyjmowała pogodnie swój los wierząc, że będzie z Bogiem, z Jezusem. Moja siostra Marike była dla mnie w tamtym okresie wielkim wsparciem duchowym. Teraz, gdy czytam wiersze ojca Tytusa i myślę o mojej siostrze, przypomina mi ona, że on cierpiał i zachował swoją wiarę traktując Jezusa jako dobrego i bliskiego przyjaciela.
„Słodki Jezu, ja w Tobie, a Ty we mnie, nie rozłączymy się nigdy. Żadne strapienie nie padnie na moją drogę, ale zobaczęTwoje oczy pełne boleści; samotna droga, którą Ty raz przeszedłeś dodała mi mądrości w cierpieniu”.
Powołanie
Razem z moimi braćmi i siostrami wychowałem się w rodzinie katolickiej, mieliśmy kochających i troskliwych rodziców. Nasza matka uczyniła masz dom miejscem ciepłym i bezpiecznym. Nasz ojciec, który najpierw był adwokatem, a następnie sędzią w sprawach karnych, nauczył nas solidarności z tymi, którzy mieli mniej szczęścia, a także sprawiedliwości i prawości jako istoty naszej wiary.
„Istnieje wiele różnych sposobów, na które święci, którzy nas poprzedzili, wskazywali nam, że każdy, jakikolwiek byłby jego stan lub rodzaj praktyk religijnych, jakie wybrał, powinien przeżywać życie w wierności Jezusowi Chrystusowi: że, czysty sercem i głęboką świadomością, powinien wytrwać w służbie swojemu Mistrzowi”
Kiedy byłem młodzieńcem, moim marzeniem było zostać księdzem i misjonarzem, który będzie żył i pracował w Afryce. Odkryłem dość szybko, że celibat nie był moim powołaniem. Zamiast seminarium i klasztoru wybrałem Uniwersytet w Amsterdamie i zostałem lekarzem. Ożeniłem się z moją Marlène i przeprowadziliśmy się do Hagi. Mieliśmy obydwoje bardzo absorbującą pracę w tętniącym pośpiechem mieście i bardzo absorbujące życie rodzinne. Odczuwaliśmy głód ciszy, milczenia, modlitwy i wspólnoty.
W pierwszych latach naszego małżeństwa ojciec Jos Boermans, jeden z moich dawnych nauczycieli z Kolegium Tytusa Brandsmy, stał się wielkim wsparciem i inspiracją dla mnie i dla Marlène, abyśmy rozwijali razem naszą karmelitańską duchowość małżeńską. W naszej korespondencji i w czasie naszych spotkań odnosiliśmy się poufale do niego jako Brata B., jak w pierwszym rozdziale Reguły św. Alberta.
„Albert, z łaski Bożej powołany na patriarchę Kościoła Jerozolimskiego, umiłowanym synom, B i pozostałym eremitom, którzy pod jego władzą mieszkają przy źródle na górze Karmel, pozdrowienie w Panu i błogosławieństwo Ducha Świętego”.
Wartości katolickie takie jak ludzka godność, solidarność i służba wspólnocie dla wspólnego dobra określały życie ojca Tytusa. W moim rozwoju duchowym zdawałem sobie zawsze sprawę, że te same wartości określały moje życie, zarówno w moich decyzjach jako lekarza, jak i w mojej działalności w Kościele. Postanowiłem więc (z po prawdzie, to moja żona miała tę myśl) rozpocząć kurs formacyjny na diakona stałego i zostałem wyświęcony na diakona w 1995 roku. W diecezji ludzie żartowali: „Pan Bóg powołał Paula? Myśleliśmy, że powoła Marlène”.
„Tym, co czyni przyjemnym życie w społeczeństwie, bardziej niż ustalone prawa i obowiązki, jest cierpliwość, wzajemna tolerancja i miłosierdzie. Jednym słowem: miłość”.
Mój cel i codzienna inspiracja
Ustalając hasło staramy się zawrzeć w nim jakieś odniesienie osobiste. Dla mnie hasło służy pomocą w skoncentrowaniu się na tym, co robię. Moje liczne hasła cyfrowe do komputera, aplikacji, portali społecznościowych, stron internetowych, przestrzeni roboczych i, Bóg wie, czego jeszcze, wszystkie zbyt skomplikowane, aby je prawidłowo zapamiętać, zawierają odniesienie do ojca Tytusa.
„Wszyscy mają przebywać osobno w swoich celach lub przy nich, oddając się w dzień i w nocy rozważaniu Prawa Bożego i czuwaniu na modlitwach, chyba że czymś innym słusznym wypadnie się zająć”..
Miasto Sprawiedliwości i Pokój międzynarodowy
W czasie moich studiów medycznych ja i moja żona przeprowadziliśmy się do Hagi, gdzie znajduje się Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości rozwiązujący sprawy sporne między państwami (Pałac Pokoju).
„Ruch nazistowski uważany jest przez naród holenderski nie tylko za obrazę Boga w Jego stworzeniach, ale także za pogwałcenie chlubnych tradycji narodu holenderskiego. Niech Bóg błogosławi Niderlandy. NIech Bóg błogosławi Niemcy. Oby zechciał Bóg dozwolić, aby te dwa narody stanęły jak najszybciej ramię w ramię w pełnym pokoju i harmonii”.
W czasie procesów Norymberskich po drugiej wojnie światowej ludzie byli sądzeni za spiskowanie, zbrodnie przeciwko pokojowi, zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości. W latach dziewięćdziesiątych pod auspicjami Rady Bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych powołano Trybunał do zbadania zbrodni w eks-Jugosławii.
W tamtych czasach dopiero co otworzyłem mój gabinet jako lekarz ogólny. Miałem niewielu pacjentów i mój dochód nie wystarczał na pokrycie wszystkich kosztów życia w mieście i utrzymania młodej rodziny. Szukając dodatkowej pracy, aby troche dorobić, rozpocząłem pracę jako lekarz więzienny w więzieniu Scheveningen. W pierwszych latach pracowałem w tej części więzienia, w której ojciec Tytus Brandsma był więziony przez nazistów. Przydomek nadany temu więzieniu w czasie drugiej wojny światowej brzmiał „Hotel Oranje”, co odnosiło się do faktu, że było to więzienie dla członków ruchu oporu, którzy popierali dynastię Oranje panującą wówczas na tronie holenderskim. W czasie moich obchodów w celu badania więźniów przechodziłem często obok celi „śmierci”, gdzie ojciec Tytus przebywał i pisał swoje wiersze.
W okresie mojej pracy więziennej udawało mi się często odwiedzać celę śmierci. Najbardziej pamiętną wizytą była wizyta w towarzystwie karmelity, ojca Constanta Dölle [przypis redakcji: autora „Spotkania z BOgiem w otchłani”, który poznał ojca Tytusa, kiedy jego rodzina gościła Brandsmę wielokrotnie w swoim domu] i kilku innych karmelitów. Później ojciec Constant miał poważne kłopoty ze wzrokiem. Wziąłem go za rękę i opisywałem mu obrazy, które widział i czerwone napisy na murze. Następnie zbliżyłem jego rękę do przedmiotów, a on ich dotknął i powiedział mi, że rozpoznaje pozostawione przez ojca Tytusa opisy jego celi. Ojciec Constant mówił także o hasłach wyrytych na ścianach, takich jak „Bóg jest wierny” i „Bądź odważny”.
Jednak w moich najbardziej szalonych snach nie mogłem sobie wyobrazić, że wiele lat później będę pracował dla różnych sądów karnych jako wykwalifikowany lekarz więzienny. Osadzenie oskarżeni o zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko ludzkości i ludobójstwo byli moimi pacjentami. Aby wykonywać moje obowiązki lekarza musiałem odłożyć na bok moją znajomość zarzutów, ich aktów przemocy i ofiar. Przede wszystkim „niewinny aż do dowiedzenia czegoś przeciwnego”, jednak najważniejszą rzeczą było to, czego nauczył mnie ojciec Tytus:
Bóg jest obecny, w ukryciu, w każdym ludzkim bycie i w całym stworzeniu. W każdej chwili Bóg stwarza z nicości wszystko to, co jest. Wszystko jest w Bogu i Bóg jest we wszystkim i „Zło i niesprawiedliwość przeminą. W ostateczności dobro zwycięża przez dobre wybory i działanie ludzi natchnionych”.
W skrócie
Kiedy przebiegam myślą drogę mojego życia, zdaję sobie sprawę, że ojciec Tytus Brandsma zawsze szedł obok mnie. Były chwile, w których nie byłem świadom jego obecności – jak uczniowie na drodze do Emaus – choć jego wpływ oraz obecność wspólnoty karmelitańskiej ukształtowały i wykuły moją duchowości moje wybory. W innych momentach, i zdecydowanie w późniejszym okresie życia, ojciec Tytus i cała wspólnota karmelitańska wspierali mnie, abym rozpoznawał oblicze Boże i wiedział, jak stanąć przed Bogiem.
„Szukać Boga w głębinach własnej egzystencji; pogodzić się z milczeniem i pokojem… Bóg, Źródło, przyjdzie do nas w zwyczajnych rzeczach; musimy się tylko otworzyć… Musimy tylko robić rzezy zwyczajne w sposób nadzwyczajny”.
O autorze:
Paulus Falke jest lekarzem, diakonem Kościoła katolickiego i członkiem Trzeciego Zakonu Holenderskiej Prowincji Karmelu. On i jego żona Marlene mają czwórkę dzieci biologicznych: Marike (Maria), Guus (Gus), Sarah i Zwaan (Swanny) oraz pięcioro „dzieci adoptowanych”, którymi zaopiekowali się i z którymi nadal pozostają w kontakcie: Monikę, Maxa, Marylin, Jamie’ego i Sonję. Małżeństwo założyło w 1995 roku St. James Hospice dla terminalnie chorych pacjentów. Hospicjum znajdujące się w Hadze ma następujące motto: „Każde życie jest warte tego, by je przeżywać, niezależnie od tego, jak kruche czy ułomne mogłoby być”. W roku świętym 2000 zrealizowano dwa reportaże telewizyjne o tej rodzinie. Jeden koncentrował się na pracy doktora Falke jako lekarza rodzinnego i diakona. Nosił tytuł „Lekarz wśród ubogich”. Drugi opowiadał historię rodziny: w jaki sposób oni, jako rodzice, wychowali swoje dzieci w dzielnicy z wieloma problemami społecznymi i w jaki sposób wiara była najistotniejszą częścią ich życia.