1 października - św. Teresy od Dzieciątka Jezus (z Lisieux), karmelitanki, zakonnicy
Data publikacji: środa, 01-10-2025
DUCHOWOŚĆ ŚWIĘTEJ TERESY OD DZIECIĄTKA JEZUS - o. Carlos Mesters O.Carm (1931-)
1 października przypada święto św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Trudno znaleźć katolika w Brazylii, który nie słyszałby o św. Teresie, lub kaplicy, choćby małej, bez wizerunku świętej. Kim była ta święta Teresa, która stała się tak znana w całej Brazylii? Była młodą Francuzką z końca XIX wieku, która w wieku piętnastu lat wstąpiła do klasztoru karmelitanek, a dziewięć lat później, w wieku 24 lat, po długich miesiącach wielkich cierpień, zmarła na gruźlicę 1 października 1897 roku. Nigdy nie opuściła klasztoru. Kiedy zmarła, jedna z sióstr ze wspólnoty powiedziała, że nie znalazła w swoim życiu niczego niezwykłego. Jaki więc jest sekret sławy tej świętej karmelitanek, która stała się znana i kochana przez tak wielu ludzi do dziś? Jaką drogę nam utorowała?
Istnieją dwie drogi od Boga do nas i od nas do Boga. Pierwsza jest taka: Bóg w swojej dobroci przejął inicjatywę i bez żadnej zasługi z naszej strony wyciągnął do nas rękę, przyjął nas i objął. To droga bezinteresownej miłości. Druga droga jest taka: Kiedy już przyjmiemy Bożą miłość, musimy odpowiedzieć i spełnić to, czego miłość od nas żąda. To droga przestrzegania przykazań. Bezinteresowność i przestrzeganie przykazań! Dwie drogi, dwie strony tego samego medalu: dar Boży i nasz własny wysiłek; boska opatrzność i ludzka skuteczność; celebracja i walka; wiara i polityka; marzenia i planowanie, łaska i prawo. Jedna strona, bez drugiej, uczyniłaby naszą relację z Bogiem niepełną. W przeszłości, w pewnych okresach historii Kościoła, większy nacisk kładziono na bezinteresowność : „Bóg nas kocha!”. Czasami ludzie popadali w pusty rytualizm bez zobowiązań. Innym razem większy nacisk kładziono na przestrzeganie przykazań : „Musimy przestrzegać Prawa!”. A czasami popadało w przesadny legalizm, który budził w ludziach strach przed Bogiem.
Pod koniec XIX wieku we Francji, w czasach, w których żyła Teresa, nacisk kładziono na przestrzeganie zasad i legalizm, kosztem doświadczania bezinteresowności miłości. Rygor i lęk naznaczyły pobożność ludzi, ukazując odległego i wymagającego Boga. Wszystko wydawało się grzeszne. Codzienna Komunia Święta była zakazana. Praktyki pokutne były coraz bardziej nalegane, grożąc ludziom karą piekielną. Teresa urodziła się i wychowała w tym mieszczańskim i konserwatywnym środowisku. W klasztorze karmelitów, do którego właśnie wstąpiła, duchowość opierała się na przestrzeganiu zasad i rygorze. Ideałem świętości była pokuta, surowe posty, wielkie ofiary i długie modlitwy. Biblii nie czytano. W bibliotece klasztornej znajdował się tylko jeden egzemplarz Biblii. Aby siostra mogła czytać Biblię, potrzebowała pozwolenia przełożonej. Jak więc Teresa zdołała wyrwać się z tego rygorystycznego sposobu życia? Jak udało jej się przezwyciężyć strach przed Bogiem i osiągnąć tak wielką mądrość, że została doktorem Kościoła, nauczycielką nas wszystkich?
W Teresie jaśnieje nowy obraz Boga. Przez kilka lat życia, ukryta w klasztorze, na nowo odkryła umiłowane oblicze Boga jako naszego Ojca, o którym zapomniała. Jej sposób postępowania z Bogiem był inny. Słowa Teresy, które najlepiej podsumowują przesłanie jej życia, to te, które skierowała do Boga u kresu życia: „U schyłku tego życia stanę przed Tobą z pustymi rękami!”. Wstąpiła do klasztoru, aby zostać świętą. Wierzyła, że świętość powinna być owocem jej własnych wysiłków. Słyszała o wielkich świętych, mężczyznach i kobietach, o ich surowych pokutach i długich modlitwach, o cnotach, które praktykowali, o ich poświęceniach i heroicznych czynach. W ten sposób gromadzili zasługi, by zasłużyć na niebo. Teresa czuła się mała i krucha, pełna wad, niezdolna do osiągnięcia tego ideału świętości. Przespała długą poranną medytację, różaniec nie sprawiał jej większej przyjemności, czuła się nielubiana przez niektóre siostry, a kiedy odprawiła głębszą pokutę, zachorowała. I pomyślała: „Taka, jaka jestem, nigdy nie osiągnę świętości. Jestem zbyt mała i bezsilna. Jestem dzieckiem. Jak mogę zostać świętą?”
Odnajdywała światło w małych i dużych rzeczach, które przytrafiały jej się w życiu: w doświadczeniu miłości własnego ojca, zwłaszcza po traumie utraty matki w wieku czterech lat; w doświadczeniu Wigilii, kiedy nagle, bez żadnego wysiłku z jej strony, udało jej się przezwyciężyć problem płaczu emocjonalnego i zyskać większą samokontrolę. Z tego wszystkiego wyciągnęła następujący wniosek: Bóg był w stanie dokonać we mnie rzeczy, których ja sama nie byłam w stanie dokonać; jeśli Bóg jest Ojcem, takim jak mój ojciec tu na ziemi, musi kochać małe i kruche dzieci takie jak ja; matka kocha, gdy jej dziecko śpi spokojnie w jej ramionach.
Teresa umiała przeżywać małe i wielkie doświadczenia życia w świetle wiary w Boga jako Ojca. Stopniowo, pośród cierpienia, odkrywała, kim jest Bóg. Bóg, w swojej nieskończonej dobroci i miłosierdziu, przyjmuje mnie i nosi w swoich ramionach. Na miłość się nie zasługuje. Miłość otrzymuje się za darmo! Nie ma sensu gromadzić zasług, by zasłużyć na miłość. Pod koniec życia Teresa nie przestrzegała już prawa Bożego, by zasłużyć na niebo, lecz jedynie wdzięczność za miłość, którą otrzymała od Boga. Bliska śmierci znalazła się z pustymi rękami: „W zmierzchu tego życia stanę przed wami z pustymi rękami!”. Teresa niczego nie zgromadziła. Wręcz przeciwnie! Ogołociła się i oddała. Oddała się, nie troszcząc się o własne zbawienie. Nie gromadziła zasług ani mądrości. Nie chciała wzrastać. Mówiła: „Zstępując, wznosimy się! Zstępując, wzrastamy!”.
Swoim świadectwem ukazała nam nowe oblicze Boga! Jej życie, tak krótkie i pozornie nic nieznaczące, jest żywym dowodem na to, że Bóg w swojej ogromnej dobroci jest największą Dobrą Nowiną dla nas, ludzi. Teresa ma bardzo aktualne przesłanie dla nas, żyjących w neoliberalnym systemie, gdzie akumulacja jest najsilniejszym prawem rządzącym światem. Życie takie, jak ona, zmusza nas do pójścia pod prąd i tworzy przestrzeń dla nowego ludzkiego współistnienia. To wszystko nie były jedynie piękne idee. To nawet nie były idee. To były doświadczenia, które stopniowo rozkwitały, ujawniając swoją treść samej Teresie, która żyła bardziej, niż je znała.
Jako młoda kobieta odczuwała wielkie impulsy i ogromne pragnienie, by zostać świętą. Powiedziała sobie: „Tak wielkie pragnienie, skoro Bóg je we mnie wszczepił, to musi mi też pokazać, jak je spełnić”. Chciała być wszystkim naraz: świętą, doktorem, prorokinią, kapłanką, męczennicą i zdała sobie sprawę, że to niemożliwe. Ale z drugiej strony myślała: skoro to pragnienie we mnie istnieje, musi być sposób, by je spełnić, bo takie pragnienie pochodzi od Boga. Czytając Biblię, odkryła: „Bez miłości jestem niczym!”. Potem doszła do wniosku: „W sercu mojej matki, Kościoła, będę miłością! Wtedy mogę być wszystkim naraz: świętą, doktorem, prorokinią, kapłanką, męczennicą, bo bez miłości one nie funkcjonują”.
Osiemnaście miesięcy przed śmiercią Teresę ogarnęła ciemność. Było tak, jakby Bóg nie istniał, jakby niebo było iluzją, jakby wiara największym oszustwem w dziejach ludzkości. Jak Jezus na krzyżu, modliła się wielokrotnie: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”. Lecz jej wiara była silniejsza niż ciemność. I powtarzała: „Bóg jest ze mną! Nie opuścił mnie. Miłość jest silniejsza”. Tak więc żyła w całkowitej ciemności podczas straszliwej gruźlicy, promieniując radością i cierpliwością, nosząc w sobie kryzys ciemności, któremu stawiała opór, trzymając się wiary, aż do godziny śmierci. Wszystko to świadczy o jej bardzo dojrzałej osobowości, mimo że miała zaledwie dwadzieścia kilka lat. Jak głosi Księga Mądrości: „W krótkim czasie dojrzała, a osiągnęła pełnię długiego życia!” (Mdr 4, 13).
Pozostałe aktualności
poniedziałek 06.10.2025
czwartek 02.10.2025
wtorek 30.09.2025
poniedziałek 29.09.2025
niedziela 28.09.2025
sobota 27.09.2025
czwartek 25.09.2025
piątek 12.09.2025
sobota 20.09.2025
piątek 19.09.2025
środa 17.09.2025
poniedziałek 15.09.2025
czwartek 11.09.2025